Obowiązki kobiety w związku - zobacz, jak zmieniały się na przestrzeni lat

Obowiązki kobiety w związkuSprzątanie, gotowanie, pranie i inne tego typu tzw. kobiece prace już dawno przestały być domeną kobiet. Dziś małżonkowie wykonują je naprzemiennie. A jak to było kiedyś?

Skąd się wziął tradycyjny podział obowiązków?

Wynikał on wprost z praw natury i na pewno był uzasadniony w czasach uznawanych za dawne. Jeszcze na początku ubiegłego wieku kobiety pracowały w domu, mężczyźni poza nim. Ten uświęcony wiekami tradycji podział nakładał na kobiety obowiązek gotowania, sprzątania, prania, zajmowania się dziećmi itp. Pamiętajmy, że w tamtych czasach nie było odkurzaczy, pralek (one dopiero powstawały), zmywarek i innych udogodnień. Kobiety miały do dyspozycji tylko własne ręce.

Co w tym czasie robili mężczyźni? Pracowali poza domem i przynosili pieniądze. Ten ich obowiązek wynikał wprost z pradawnego przydziału: to mężczyzna miał zadbać o zdobycie pożywienia. On polował, ona przyrządzała. W późniejszym czasie on przynosił pieniądze, ona kupowała. Taki stan rzeczy utrzymywał się właściwie do końca Drugiej Wojny Światowej. Po niej nastąpiły znaczące zmiany społeczne, które dosłownie weszły pod strzechy i przemodelowały stosunki rodzinne.

Kobieta pracująca na dwa etaty

Kobieca potrzeba pracy zawodowej nie wynikała z chęci wyrwania się z domu (kobiety doskonale wiedziały, że prace domowe i tak będą musiały ogarnąć same), ale z rosnących potrzeb finansowych rodzin. Okres powojenny to dynamiczny rozwój przemysłu i gospodarki w ogóle, jednocześnie czas, w którym potrzeby finansowe gwałtownie rosły. Jednak kobieca praca zawodowa nie oznaczała zmian w prowadzeniu domu. Co prawda powoli zaczęły pojawiać się odkurzacze i pralki, ale to nadal kobiety były odpowiedzialne za ich używanie. Mężczyźni, hołdując tradycji, po pracy odpoczywali, ewentualnie spotykali się z kolegami. W rezultacie kobiety pracowały na dwa etaty: w miejscu pracy i w domu. Zmiany były nieuniknione, jednak ich wprowadzenie potrwało znacznie dłużej, niż można było się spodziewać i oczekiwać.

Koniec XX wieku - początki domowego równouprawnienia

Początki zmian przyniosła dopiero druga połowa XX wieku. To wtedy kobiety jednym głosem zaczęły mówić o domowej niesprawiedliwości. Faktycznie trudno było uzasadnić stan rzeczy, w którym oboje małżonkowie wracają po pracy do domu, przy czym ona idzie robić obiad, on zmęczony siada przed telewizorem. Później on drzemie, ona robi pranie albo odrabia lekcje z dziećmi. Zmiany następowały powoli i były raczej skutkiem edukacji młodszego pokolenia. Kolejne wchodzące w dorosłe życie kobiety inaczej wyobrażały sobie model swojej rodziny - one wiedziały, że mąż będzie im pomagał. I faktycznie tak było. Jednak przyszedł moment, w którym słowo "pomoc" stało się niewygodne.

"Nie chcę, żebyś mi pomagał"

Nie, to wcale nie oznaczało, że kobiety pragną powrotu do tradycji. To hasło niosło ze sobą inne przesłanie: nie chcemy pomocy, chcemy równego podziału obowiązków. Bo rzeczywiście, skoro on jej pomaga, to znaczy, że w gruncie rzeczy nie musi nic robić, a wszelkie działania wynikają jedynie z jego dobrej woli. Tymczasem finansowy wkład w utrzymanie domu zrównał się lub dawał mężczyznom tylko minimalną przewagę. Natomiast jeśli chodzi o nieobecność w domu ze względu na pracę zawodową, różnice są minimalne lub nie ma ich wcale. Ta stosunkowo nowa, jeśli weźmiemy pod uwagę historię ludzkości, sytuacja, spowodowała także zmiany w stosunkach domowych. Mężczyźni mniej lub bardziej ochoczo chwycili za mopy i ścierki do kurzu. Zniknął tradycyjny podział, zastąpił go indywidualny: dziś to partnerzy ustalają, co kto będzie robił w domu, lub po prostu robi ten, kto akurat ma czas.

A co, jeśli nikt nie ma czasu?

Wbrew pozorom to nie jest niemożliwe. Statystyczny Polak coraz więcej czasu poświęca na pracę zawodową. Po kilkunastu godzinach poza domem, sprzątanie w Poznaniu, Warszawie, Krakowie czy Kielcach, nie jest tym, na co ma ochotę i siły. Zamiast spychać prace domowe na drugą osobę i wywoływać niepotrzebne konflikty, lepiej jest rozważyć zatrudnienie pomocy domowej, która przyjdzie np. raz w tygodniu, posprząta i zrobi zakupy.

Źródło: www.pomocedomowe.pl.

Komentarze